Mikal Bridges – czy to potencjał na All Star

W tym sezonie o swoim dużym potencjale dała znać duża grupa zawodników, którzy do tej pory byli w cieniu innych gwiazd. Skutkowało to grą w All Star Game. Wśród potencjalnych nominowanych do przyszłego sezonu może znaleźć się Mikal Bridges, który bardzo dużo zyskał na zmianie klubu. W końcu widoczny jest spory potencjał tego zawodnika i jego dryg do zdobywania punktów.

Zmiana klubu wybawieniem

Mikal Bridges debiutował w NBA w sezonie 2018/19 i aż do końcówki deadline grał dla Phoenix Suns. Z każdym kolejnym sezonem jego rola w drużynie prowadzonej przez Monty Williamsa rosła. Potrzebny był czas na to, aby ten przekonał się o wartości Bridgesa. Nie tylko jeśli chodzi o minuty na parkiecie, ale jego wartości punktowe.

Na samym początku przygody z Phoenix Suns Mikal Bridges był mocno ograniczany jeśli chodzi o jego rolę w ataku. Często powierzane były mu zadania defensywne, zaś w ataku praktycznie miał tylko i wyłącznie rzucać z obwodu. Rzucał na dobrej skuteczności, ale co z tego, skoro w meczu oddawał łącznie jakieś od 3 do 7 rzutów i jego licznik wynosił średnio od 8 do 13 punktów przez 3 pierwsze sezony.

Z czasem jednak ta rola zaczynała się zwiększać. Dalej nie była ona aż tak duża, ale nic w tym dziwnego, skoro był którąś z kolei opcją w ataku po Chrisie Paulu i Devinie Bookerze, a także DeAndre Aytonie. Jednak Williams zauważył, że Bridges ma odpowiednie warunki, by częściej posiadać piłkę w rękach i częściej znajdować się pod koszem.

Od 3 sezonu to właśnie zmieniło się na jego korzyść. Rola znacznie wzrosła, liczba minut również. Był już graczem wyjściowej piątki, co wcześniej nie było takie pewne. Nie ograniczał się już tylko do rzutów z dystansu, chociaż te miał na naprawdę dobrym poziomie. Dużo akcji pod koszem, częściej też zaczął wymuszać na sobie faule.

Aktualny sezon jest jednak jego najlepszym. Dla Phoenix rozegrał 56 spotkań, grał na poziomie ponad 17 punktów na mecz i jego rola była bardzo duża. Kontuzje nie pozwalały na regularną grę Bookera i Paula.

Przyszedł jednak czas na końcówkę deadline, co oznaczało chęci zmiany barw klubowych niektórych zawodników. Do tych dochodziło zwłaszcza w barwach Brooklyn Nets. Odszedł Kyrie Irving do Dallas Mavericks, a Kevin Durant nie chcąc być jedyną gwiazdą w Nowym Jorku zdecydował się dołączyć do Phoenix Suns. Mikal Bridges jako jeden z kilku powędrował do Barclays Center. Był to zdecydowanie dobry wybór.

Pierwsza opcja w ataku

Przez pewien czas wydawało się, że tą pierwszą opcją w ataku Brooklyn Nets może być Cam Thomas, który miał wybitny okres kilku meczów, gdzie rzucał ponad 40 punktów. Później jednak nagle jego rola znacznie się ograniczyła.

Bridges zaś w zasadzie od samego początku dostał dużą rolę w ataku i dużo więcej swobody w podejmowaniu decyzji. Do tego został zwolniony z tak dużej ilości zadań defensywnych, jak to miało miejsce w Phoenix Suns. To wszystko przełożyło się na wyniki punktowe dla jego nowej ekipy. Do tej pory rozegrał 13 spotkań. Tylko 3 razy w tym okresie zszedł poniżej 20 punktów, a aż 5 razy grał na poziomie ponad 30 punktów, ustanowił nawet swój career-high rzucając 45 oczek w wygranym meczu z Miami Heat.

Co ważne jest to gracz trudny do przewidzenia, ponieważ jego repertuar rzutów jest bardzo duży. Potrafi punktować niemal z każdego miejsca na parkiecie. W Nets oddaje średnio blisko 17 rzutów na mecz, co jest jego najwyższym wynikiem w całej karierze. Ma oczywiście swoje ulubione miejsca. Bardzo dobrze radzi sobie na półdystansie grając na skuteczności 43%. Świetnie rzuca za 3 z prawego roku i na wprost kosza. Są to wartości odpowiednio 66% i 55%.

Brak aż tak dużej ilości zadań przekłada się na łączną zdobycz punktową, która na ten moment wynosi bardzo dobre ponad 26 punktów na mecz.

Bridges pomaga drużynie

Powyższe statystyki mają na pewno wymierny wpływ na to, że Brooklyn Nets dalej walczy o udział w play-off. Od początku marca udało im się wygrać 5 z 7 spotkań, a sam Bridges grał na poziomie ponad 27 punktów na mecz. Ta wartość mogła być jeszcze wyższa, gdyby nie drobny uraz w meczu z Milwaukee, gdzie zszedł po 12 minutach rzucając 10 punktów.

Wkomponowanie się w drużynę potrwało kilkanaście dni, ale jak widać marzec jest ich miesiącem. Na kilkanaście spotkań przed zakończeniem sezonu zasadniczego mają bezpieczną przewagę 3 zwycięstw nad 7 Miami Heat. Szanse na awans nawet na 4 miejsce i rozstawienie w fazie play-off również jest możliwe. Będą grać bezpośrednio z Cleveland Cavaliers i to nawet dwukrotnie. Terminarz ogółem sprzyja Nets w końcówce, będą mieć kilka spotkań z drużynami tankującymi.

Początek przebudowy

Wydaje się, że zakontraktowanie Mikala Bridgesa może być początkiem przebudowy w Barclays Center. W tym sezonie celem jest już tylko utrzymanie miejsca w play-off, aczkolwiek włodarze zachwyceni dyspozycją byłego skrzydłowego Suns mają budować zespół specjalnie pod niego. Wydaje się więc, że powoli Bridges zyskuje w Nowym Jorku status gwiazdy. Utrzymanie dotychczasowej dyspozycji może mieć wpływ na zainteresowanie jego osobą w przypadku All Star. Fajnie, gdyby pomógł drużynie osiągnąć coś więcej. Na pewno warto śledzić poczynania jego i jego kolegów.

Podobne posty

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *