Kirk Hinrich: „On po prostu chciał wygrywać.”
Wielkimi krokami zbliża się wielka uczta, a konkretnie ’Joakim Noah Night’. Francuski środkowy zostanie uhonorowany w meczu Bulls – Knicks. Oba zespoły zmierzą się z czwartku na piątek o godz. 2:00 polskiego czasu.
Kirk Hinrich zabrał głos – jak nigdy
40-latek nie udziela wywiadów zbyt często. Jeśli zapytasz go o swoje wspomnienia z Joakimem, podejmie głęboką dyskusję.
Starzy przyjaciele obu zawodników tj. Derrick Rose, Taj Gibson i Tom Thibodeau odwiedzą United Center. Tej nocy Bulls uczczą znakomitą karierę emerytowanego już koszykarza. NBC Sports udało się „dorwać” Kirka i porozmawiać z nim.
Zadziorny obrońca spędził ponad sześć sezonów z Noahem. Przeżył również wiele niezapomnianych chwil.
NBC: Co sprawiło, że Joakim był dobrym kolegą z drużyny?
Hinrich: „Przede wszystkim był znakomitym facetem. Po drugie, wysiłek i energia, którą wnosił do zespołu. Wtedy wszyscy starają się mu dorównać. On przede wszystkim chciał wygrywać. To typ gościa, którego chcesz mieć w swoim zespole. Nie zajęło nam dużo czasu, aby dowiedzieć się, kim jest.”
NBC: „Czy byłeś zaskoczony poziomem, który osiągnął w sezonie 2013/14, uzyskując tytuł najlepszego obrońcy roku oraz czwarte miejsce w głosowaniu MVP?”
Hinrich: „Nie byłem zdziwiony. Bardzo na nim polegaliśmy. Oczywiście, Derrick doznał kontuzji (zerwanie łąkotki – październik 2013), wytransferowany został Lu Deng. Pozwalaliśmy mu grać i robić wiele rzeczy wspólnie.”
NBC: Twój ulubiony moment na boisku?
Hinrich: „O rany, to trudne. Prawdopodobnie było to w meczu playoffs (2009), kiedy przechwycił piłkę, przebiegł całe boisko i wykonał wsad. Zjedzony został Paul Pierce.”